Stowarzyszenie Teletechników Polskich XXI uczestniczy w Memorandum przy Ministerstwie Cyfryzacji na rzecz rozwoju szerokopasmowych sieci telekomunikacyjnych. Poniższy tekst powstał przy okazji dyskusji grupy problemowej ds. usuwania barier inwestycyjnych w telekomunikacji. |
Usuwanie barier inwestycyjnych w telekomunikacji kojarzy mi się nieodparcie z odśnieżaniem dróg podczas obfitych opadów śniegu. Najpierw główna droga, aby był swobodny przejazd przez miejscowość, a potem … no właśnie, czy będą także odśnieżane te wszystkie boczne drogi i wjazdy do posesji? Bo jeśli pozostaną nieodśnieżone, a w dodatku zasypane skibami po odśnieżeniu głównej drogi to sytuacja dla całej miejscowości w żaden sposób się nie poprawi. Możliwy będzie tylko ruch tranzytowy, a poza tym cała miejscowość nadal będzie sparaliżowana zwałami śniegu. Podobnie jest z usuwaniem barier inwestycyjnych w telekomunikacji – usunięcie jednej bariery, powoduje powstanie utrudnień (jak zwałów śniegu) w innym miejscu. Taki wyraźny przykład można było zauważyć podczas dyskusji na naszym ostatnim spotkaniu: „brak inżynierów do projektowania sieci telekomunikacyjnych – usuńmy tę barierę”. Jak nietrudno zauważyć pokonanie tej bariery można wykonać na dwa zasadniczo różne sposoby:
- albo przyjąć jakiś pakiet zwiększający liczebność i aktywność kadry inżynierskiej w specjalności telekomunikacyjnej,
- albo (co było niestety jakby sugestią) uprościć, zmniejszyć wymagania, albo nawet zlikwidować wymogi kwalifikacji zawodowych …
To drugie podejście będzie miało oczywiście szybki skutek w łatwiejszym opracowywaniu bieżących dokumentacji projektowych. Ale jakie trwałe piętno odciśnie na środowisku inżynierskim? Dla rozwoju i utrzymania społeczeństwa informacyjnego, internetu rzeczy, cyfryzacji, inteligentnych budynków, osiedli itd. potrzebna nam jest już teraz, ale również i w przyszłości naprawdę liczna i wysoko wykwalifikowana kadra inżynierska. Kadra, która jak się wydaje, nie rozwija się obecnie w naszym kraju prawidłowo. Gdzie w tej chwili najczęściej pracują specjaliści – projektanci telekomunikacyjni? Ano jako np. „konie pociągowe” w kombinowanych (studenci + osoby spoza branży) zespołach projektowych, obsługujących doraźne projekty operatorskie lub jako luźno współpracujący z biurami architektonicznymi „projektanci” budynkowych instalacji teletechnicznych lub słaboprądowych, wykonywanych oczywiście tradycyjnie od kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat w ten sam sposób przez projektantów elektryków, którzy na domiar złego, często nawet nie słyszeli o programie rozwoju szerokopasmowych usług telekomunikacyjnych. To dlaczego budynkowych instalacji telekomunikacyjnych nie projektują fachowi projektanci branżowi? Bo inwestorzy i 95% społeczeństwa nie widzą takiej potrzeby. Wygląda na to, że w powszechnej świadomości większości społeczeństwa, telekomunikacja to jest to to samo, co „Telekomunikacja Polska”, a instalacja telekomunikacyjna to tylko telefon stacjonarny i (raczej) słaby internet oferowany niegdyś przez TP. Typowy Kowalski mówi więc: „telefonu stacjonarnego nie potrzebuję, a szybki internet mam z LTE, więc po co mi budynkowa instalacja telekomunikacyjna? Zawracanie głowy.” No i mamy klasyczny przykład „braku odśnieżania pobocznych jezdni”. Co prawda w przepisach prawa istnieją całkiem dobre zapisy o konieczności budowy budynkowych instalacji telekomunikacyjnych oraz o uprawnieniach budowlanych w specjalności telekomunikacyjnej, ale …. No właśnie! Wystarczy, że ten sam zestaw urządzeń budynkowych nazwie się nieco inaczej: jako np. instalacja teletechniczna lub słaboprądowa i można powierzyć całą realizację od projektu do wykonania zupełnie innej branży – elektrycznej. Koledzy elektrycy, nie można powiedzieć (!), zwykle dobrze znają instalacje teletechniczne (telekomunikacyjne) z zakresu np. zabezpieczeń, czy domofonów, ale zwykle nie wiedzą nic o potrzebach i specyfice współczesnej instalacji telekomunikacyjnej, która w ostatnich latach uległa diametralnej metamorfozie. A przecież wszystkie budynkowe instalacje telekomunikacyjne, teletechniczne, słaboprądowe, niskoprądowe, czy jak tam je jeszcze nazywać, korzystają (a przynajmniej powinny korzystać) z tej samej budynkowej infrastruktury budowlanej.
Aktualnie, wykonując okazjonalnie zadania inspektora nadzoru inwestorskiego, obserwuję ostry spór pomiędzy dwiema grupami zawodowymi: elektryków i teletechników (telekomunikantów? – niezbyt dobrze jednak brzmi). Spór nie polega na tym, że elektrycy wykonują samodzielne funkcje techniczne nie w swojej specjalności czyli telekomunikacyjnej. Spór polega na tym, że ta sama instalacja budynkowa może być nazwana albo instalacją „telekomunikacyjną”, albo „słaboprądową” albo jeszcze inaczej. Jest to całkowita dowolność nazywającego. Nikt na żadnym etapie tego w żaden sposób nie weryfikuje. A efekt? Projekt i wykonanie trafia albo do jednego, albo do innego specjalisty branżowego. Albo będzie to instalacja zintegrowana, wykonana z duchem wymagań szerokopasmowej telekomunikacji, albo wg tradycyjnej (przez wiele lat niezmiennej) instalacji elektrycznej, gdzie jedynym wydzielonym medium telekomunikacyjnym jest kabelek telefoniczny typu YTKSY (czyli bez obowiązującego w nowych budynkach światłowodu, RTV-SAT, LAN itd.). Jest jeszcze jeden bardzo niekorzystny efekt, mający znaczące oddziaływanie na przyszłość. Specjaliści telekomunikacji „nie są potrzebni” więc nie są dopuszczani do wielobranżowych zespołów projektowych budynków mieszkalnych i użyteczności publicznej. Nie ma więc miejsca, gdzie niezależni inżynierowie branżowi byliby powszechnie pożądani i gdzie mogliby „szlifować” swoje umiejętności zawodowe dla rozwoju zintegrowanych instalacji budynkowych XXI wieku. Przykre jest, że absolwenci studiów z zakresu telekomunikacji nie wiążą swej przyszłości zawodowej z budownictwem telekomunikacyjnym – bo nie ma takiego zapotrzebowania na rynku (?!).
Jako, zapewne jeden z nielicznych uczestników Memorandum, jestem czynnym zawodowo inżynierem telekomunikacji. Na poruszane kwestie patrzę więc z własnej perspektywy, czyli techniki budynkowych instalacji telekomunikacyjnych oraz funkcjonowania środowiska zawodowego. I tak jak z przytoczonym na początku porównaniem do odśnieżania, dostrzegam dobre i złe elementy usuwania barier inwestycyjnych w telekomunikacji. Widzę zatem, gdzie przy okazji „odśnieżania” tej głównej drogi – zasypywane są jednocześnie uliczki dojazdowe.
Ważne jest nie tylko tu i teraz, ale również jutro i pojutrze. Bez niezależnej od doraźnych potrzeb inwestycyjnych i oczekiwań przedsiębiorców telekomunikacyjnych kadry inżynierskiej instalacji telekomunikacyjnych, nie rozwiniemy i nie utrzymamy nowoczesnej infrastruktury. No, chyba że ograniczymy się wyłącznie do gotowych rozwiązań oferowanych w pakiecie przez najsilniejszych uczestników rynku.
Przykłady niekorzystnych zapisów prawnych z naszej perspektywy:
brak jednoznacznego zapisu określenia „instalacja teletechniczna” – chociaż powszechnie jest stosowane w obiegu branżowym (np. w warunkach technicznych od operatorów), w nazewnictwie projektowym, a także w niektórych zapisach prawnych, np.:
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA INFRASTRUKTURY z dnia 2 września 2004 r. w sprawie szczegółowego zakresu i formy dokumentacji projektowej, specyfikacji technicznych wykonania i odbioru robót budowlanych oraz programu funkcjonalno-użytkowego (Dz.U. 2004 nr 202 poz. 2072) (tekst jednolity dz. u. 2013 poz. 1129) – par. 19, ust. 4, lit. h
“h) porozumienia, zgody lub pozwolenia oraz warunki techniczne i realizacyjne związane z przyłączeniem obiektu do istniejących sieci wodociągowych, kanalizacyjnych, cieplnych, gazowych, energetycznych i teletechnicznych oraz dróg samochodowych, kolejowych lub wodnych,”
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA SPRAW WEWNĘTRZNYCH I ADMINISTRACJI z dnia 2 grudnia 2015 r.
w sprawie uzgadniania projektu budowlanego pod względem ochrony przeciwpożarowej (Dz.U. 2015 poz. 2117) – par. 4, ust. 1, pkt. 10
„10) informacje o sposobie zabezpieczenia przeciwpożarowego instalacji użytkowych, a w szczególności wentylacyjnej, ogrzewczej, gazowej, elektrycznej, teletechnicznej i piorunochronnej;”
Skąd ma być wiadomo co to jest „sieć i instalacja teletechniczna”? Dowolność interpretacji?
niekorzystne definicje pojęć
USTAWA z dnia 16 lipca 2004 r. Prawo telekomunikacyjne Dz.U. z 2004 r. Nr 171 poz.1800 z późn. zm.
zgodnie z definicją zawartą w prawie – telekomunikacja jest zrównana z teletransmisją (tak mi kiedyś zarzucił pewien elektryk, że telekomunikacja to tylko teletransmisja, a centrala telefoniczna to nie urządzenie telekomunikacyjne bo telekomutacyjne i nie należy do sfery telekomunikacji – nie miał racji?)
art. 2, ust. 42 „telekomunikacja – nadawanie, odbiór lub transmisję informacji, niezależnie od ich rodzaju, za pomocą przewodów, fal radiowych bądź optycznych lub innych środków wykorzystujących energię elektromagnetyczną;”
albo np.
art. 2, ust. 8a) „instalacja telekomunikacyjna budynku – elementy infrastruktury telekomunikacyjnej, w szczególności kable i przewody wraz z osprzętem instalacyjnym i urządzeniami telekomunikacyjnymi, począwszy od punktu połączenia z publiczną siecią telekomunikacyjną (przełącznica kablowa) lub od urządzenia systemu radiowego do gniazda abonenckiego;” – problem, gdy instalacja nie jest zakończona gniazdem abonenckim – czy wówczas nie jest to instalacja telekomunikacyjna? Więc nie jest to zadanie dla specjalisty telekomunikacji?
Powyższe przykłady to tylko pierwsze z brzegu, ilustrujące jak usuwanie jednych barier powoduje powstawanie innych lub znaczących utrudnień. Żaden z postulatów nie odnosi się wprost do rozwoju środowiska zawodowego – bez niego chyba raczej nie będzie dobrze … Zdecydowana większość postulatów odnosi się do ułatwień dla przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Nie jestem przekonany, czy tylko ten kierunek jest jedynie słuszny. Czy praca nad inwestorami i użytkownikami końcowymi nie przyniosłaby lepszych efektów i nie otwierała dostępu do budynków od strony samych budynków? W tej chwili operatorzy często wchodzą do budynku „na siłę”; czy nie lepiej byłoby być witanym z „otwartymi ramionami” jak oczekiwany przybysz?
29.06.2016
Jacek Szymczak
Prezes Stowarzyszenia
Teletechników Polskich XXI